Od Miłości do nienawiści jest krok. Jeden mały krok. Te dwie emocje dzieli cienka linia, po której przekroczeniu nie zmienia się nic. Emocje są tak samo silne i tak samo nie dają żyć.
Jest natomiast coś gorszego. Coś co kłuje niczym gwóźdź wbijany żywcem w serce. OBOJETNOSC.
Najgorsza jest właśnie ona. Sprawia że nie czuć nic. Jest nicość. Pustka, nie wyrażająca niczego. Próżnia. Która bólu tak bardzo ze brak Ci tchu. W głowie kręci się od braku tlenu. Pierwiastka który nie znaczy nic przy tym czego Ci brak. widzisz to, na własne oczy widzisz to, że on nie patrzy na ciebie w ogóle. Nie zwraca nawet grama swojej uwagi która na ogół jest nic nie warta. On nie powinien znaczyć nic. powinien być jak zeszłoroczny śnieg. A nie jest. Jak pozbyć się go z serca, duszy... Macie jakiś pomysł? To dziwne. Nie wiesz jak się zachować. Czy wstać, czy usiąść. Czy uśmiechnąć się czy udawać niewzruszoną. Tracisz wontek, tracisz oddech, świadomość i kontrolę nad własnym życiem i własnym ciałem. Zatraca sz się w czymś, w czym nie masz racji bytu. Nie ma cie. Jesteś jak przecinek przed "i" w pełnym zdaniu - nie potrzeba. Gorycz. Gorycz I nic więcej...