W poniedziałkowy poranek w domu Novaesów dało słyszeć się radosne krzyki i śpiewy, których niektórzy nie mogli już słuchać, a w tym Veronica.
- Lia, czy ty możesz się w końcu zamknąć?! Drzesz się tak od siódmej, kobieto! Litości! - zdenerwowała się Veronica.
- No co? Przecież dziś będziemy na koncercie Gusttavo. - uśmiechnęła się i jeszcze bardziej odgłosiła muzykę.
Veronica nie wytrzymała i szybkim krokiem podeszła do odtwarzacza i wyłączyła go. Miała dość słuchania na okrągło 'As Mina Pira'. Na twarzy Lii pojawił się grymas.
- A tak w ogóle to kto dał ci bilet? - zagadnęła Vera.
- Gusttavo! - pisnęła - Wczoraj wieczorem przyjechał. Ale wiesz co? Nie mam pojęcia skąd on wie gdzie ja mieszkam. - zamyśliła się.
Veronica przekręciła oczami uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Lia... - Vera głośno westchnęła -Jaka ty durna jesteś! Mieszkasz z Israelem, jesteś jego siostrą a on i Gusttavo są przyjaciómi. To logiczne, że wie gdzie mieszkasz.
- Ahhh no tak! - zaczęła się głośno śmiać i znów zaczęła tańczyć. W tamtym momencie Veronica zastanowiła się czy nie zapisać Lii do psychologa. Sama zaczęła chichotać ze swoich myśli.
- A tobie co tak nagle zrobiło się wesoło? - zapytała Lia.
- A tak jakoś. - odparła - Wiesz.. wczoraj spotkałam Neymara w Panemie, mówiłam ci. I nagle zaczął się jąkać, powiedział, że coś do mnie czuje.
- To świetnie! - ucieszyła się szczerze Lia i aż klasnęła w dłonie.
- Tak, ale jak chciałam powiedzieć mu, że też zaczynam coś do niego czuć to on mi przerwał. - posmutniała - Powiedział, że musi już iść i zostawił mnie. Boję się, że to były tylko żarty z jego strony. A ja głupia... chyba go kocham. - po jej policzku poleciała mała łezka.
W tym samym momencie...
________________
Ten rozdział mi nie wyszedł ... ; ( Chciałam napisać go zupełnie inaczej ; |
Dziś już nic więcej się nie pojawi.... chyba że wena mnie najdzie xDDDD
Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje wypociny. Uwielbiam Was!