Tegoroczny althing w Braniewie odbywał się głównie pod znakiem deszczu ;) było cholernie mokro i można było uprawiać zapasy w błocie. Poza tym odbył się jeszcze pod jednym znakiem- zdrady. Rozpad Wilczej Straży to była w sumie tylko kwestia czasu z wielu różnych powodów ale podejrzewam,że takiego obrotu sprawy nie spodziewał się nikt a już najmniej nasz Jarl Ragnar. Wrócił na parę miesiecy do Polski szczęśliwy,ze będzie mógł dołączyć do dawnych towarzyszy,a oni wbili mu nóż w plecy.Z całej drużyny ostało sie kilku niedobitków w tym ja.Ale poza tym wyjazd zaliczam do udanych, spotkałem Leifa i Ragnara, przedstawiłem im moją przyszła żonę. Za wierność otrzymałem w prezencie saksa od Jarla,a Z. kupiła sobie sukienkę :) szkoda tylko,ze to będzie jedyny wyjazd w tym roku :(