Cześć. Dawn nie pisałam, jak zwykle ponarzekam..Zacznę może od tego, że calkiem niedawno..zaledwie pare dni temu Cię spotkałam i..jakoś wszystko wróciło. Strasznie sentymentalna ze mnie osoba, wiem. Jedno cześć może zmienić tak wiele, może przywolac tyle wspomnien, a jednocześne uświadomić JAK WIELE się zmieniło. Nigdy już nie będzie tak samo. Nawet nie wiem, czy chciałabym aby było. Może nie tylko ja nie wiem? Bo przecież jeśli coś by miało nadal trwać to by trwało prawda? zaraz zaraz..A CZY TO NIE JA KIEDYS TU O TYM WSPOMINAŁAM? czy to nie ja pisalam w ktorychs z pierwszych wpisów, że przyjaźń przetrwa wszystko bo juz tyle "zniosla"? że TA przyjaźń to taka na zawsze forever ah i oh? Jednak jestem naiwna i glupiiutka. WCIĄŻ. Czasem jeszcze brakuje mi paru rzeczy co do...ale tylko czasem. Ostatnie tygodnie były chyba rekordowymi tygodniami spotkań. Jeszcze przed ta sytuacja wyzej spotkalam kogos znacznie blizszego...i potem tez jedna osobe, DZIWNE JAK NA JEDEN CZY DWA TYG "sPOTKA,Ń" .
Miałam wene na coś innego tutaj, Znowu się troszkę gubię i nie wiem co dalej. DLaczego myślalam, że wszystko będzie łatwiejsze? CHYBA KAZDY MYSLAL...
AŻ wstyd się przyznać, ale boję się zmian
boję sie tych zmian, które nadchodzą
trzeba się wziąć w garsć, ale jak?
niech ktos stanie przede mną i powie (nawet klamiac) ze wszystko bedzie dobrze. ja juz w to nie wierzę. NIECH KTOŚ POWIE, PRZEKONA I UCIEKA JAK NAJDALEJ OD TEGO WSZYSTIEGO,
Poza tym dochodzi pierwsza w nocy a za mna mega ciezki tydzien wiec moze czas na sen?
Dobranoc.
Ps. Tak bardzo chciałabym pozmieniać to i owo.
Ps2. Trudno.