Myślę co by było gdyby nie było Cie tu,
Kto by był mą siłą gdy upadam na bruk
Którą z dróg bym wybrał gdyby nie Twoja wiara
W nas w jak w cud kiedy świat wchłania marazm
A ból wypala w naszym przeznaczeniu nicość
By wykrzyczeć odbiciom że uczucia się nie liczą
A potem przyjść cicho aby zabrać nam oddech
I zmieszać koniec z początkiem w jedną formę
Musimy dojrzeć razem, potem się zestarzeć
Póki idziemy w parze, wizję spełnionych marzeń
Czas nam wskaże drogę którą musimy gnać
Aż los gasząc ogień zamknie powieki nam
Musimy trwać na przekór, chronić wrażliwość
Tak by świat nie zapomniał naszych imion
I niech nas winią bo tylko tyle mogą
Co dnia na nowo uczę się oddychać Tobą