Myślałam i zastanwiałam się czy ważne są moje myśli.. im więcej myślę na różne tematy i bardziej przypominam tamte historie.. tym bardziej czuje się źle jest mi duszno w klatce piersiowej mnie piecze.. zaczynają się małe obawy, lęki.. nie dam się im.. zaczynam wyobrażać sobei że znowu coś mi się może stać.. dopiero potem uświadamiam sobie że na pewno nie że jestem zdrowa, że nic mi się nie stanie.. ale jest to trudne.. to szkoła życia.. to nowe życie.. stawiam codziennie temu czoła.. wstaje i idę do przodu.. śmieję się ale już naprawdę ze szczęścia.. nie udaje już nikogo innego.. może czasme mi się zdarzy ale to tylko czasem.. wierze że się uda.. przemyśleń wiele.. jednak dziś jadąc zapisać się na studia nie czułam już tej obawy nie przypominała mi ona już nic takieho złego.. może w końcu widzę że tu nic mnie złego nie czeka.. chcę żyć normalnie.. tylko kiedy to nastąpi na 100%.. ehh dam radę.. w końcu nie jestem sama..
mam mojego skarba.. zawdzięczam mu wiele bez niego nie wiem jak dałabym sobie radę.. nauczył mnie kochać nauczył co to słowo znaczy jak się to czuje.. nauczył bycia szczęśćliwą.. pokazał że nie wszystko jest przeze mnie i nie muszę być doskonałą i wszystkiego robić.. że nie musze brać odpowiedzialności za wszystko.. tylko być sobą.. starał się skruszyć skałę moją skałę w środku.. wspiera na terapii gdzie kruszę lód i żal w sercu do całego świata.. wyciągną rękę.. i przede wszystkim jest nie zostawił mnie.. gdy go potrzebowała.. chociaż nie jeden by tak pewnie zrobił.. ale nie on.. on nie jest wszystkimi on jest tym jedynym:* i mama wspiera mnie, wysłucha, doceni i jest przyjacielem.. to ona pomaga na co dzień.. stara się.. nie ocenia.. jest i będzie zawsze.. kocham ich starsznie:*..
godzę się z rzeczywistościa z przeszłością.. nie odczuwam już takich uraz, gniewu do wszystkich.. nie obwiniam każdego o moje życie.. staram się wszystko zrozumieć.. i teraz już jest lepiej wstaje i nie boję się tak bardzo żyć.. uśmiecham się, chodzę.. może wydaje się komuś to dziwne i banalne wręcz normalne.. ale dla mnie to coś kolosalnego jakby przejście z Polski na drugi koniec świata.. zmiana o 180 stopni .. może będzie z czasem 360 bardzo bym tego chciała..
chce być sobą.. chce się uwolnić..
chcę być kobietą a nie dziewczynką..