I nawet gdy pragnę... przejść na tę "dietę" bez toksyn coś musi się stać, by mnie jeszcze zatrzymać! Słowo po słowie spowalnia mój ruch...
i tak wygląda ma odbudowa...
stworzenie nowej lepszej rzeczywistości...
stworznie ciepłego kąta...by uciec...
cuda się dzieją ...ale po uprzednim wystawieniu mnie na szerokie i głębokie wody myślowego bólu... owszem tratwa jakby z nieba spada ... lecz najpierw muszę "nasycić" się nieprzyjemnym słowem, spojrzeniem, czynem....
I choćbym nie wiem jak się broniła ostrza jak strzały nie uderzą w silny punkt...
nawet gdybym go posiadała....
życie to matka nauka i wiem, że przejść to powinnam....
Bóg wciąż, nieustannie wysyła mi wskazówki w każdym momęcie mego życia , i wierzę, że pomoże mi stworzyć, siebie i mą rzeczywistość! _____________________________________________________________
spalcie mnie na stosie...bo głoszę HEREZJĘ!!!
Pozdrawiam Delfina F.