I znowu to samo - w mojej głowie dzieje się coś, co nie powinno się dziać.
I najgorsze jest to, że ja zupełnie nie mam na to wpływu.
Ale w końcu potrafię cieszyć się z życia, w końcu dostrzegam jakie jest piękne!
Pomimo tego, że nie jestem bogata, że nie mam super zajebiście przystojnego faceta i jestem singlem, że nie mam przyjaciół, że nawet nie mogę wziąć sobie urlopu i mogłabym tak wymieniać.
Może właśnie to ile rzeczy, które chciałabym mieć a ich nie mam czyni moje życie takim fajnym?
Może gdybym miała wszystko co chcę nie mialabym celów, moje życie byloby nudne.
A tak to mam hipotetyczny cel, do którego dążę ciężko pracując i odkładając miesiącami na konto oszczędnościowe.
Wyobrażam sobie co to będzie jak już do tego dojdę! I się cieszę wyobrażając to sobie.
A gdybym miała to co chcę nie byłabym taka szczęśliwa.. Bo byłabym znudzona i samolubna.
Cieszę się z tego co mam, bo sama sobie na to zapracowałam i to czyni mnie niezależną.