Ktoś kiedyś śpiewał, że tak zakochać się można tylko raz. Coś w tym jest. Ale to była miłość niezdrowa, zakazana i bez jakiegokolwiek opamiętania się. Miłość powinna mieć także rozum. Ale w tym wypadku jego brakowało. To była miłość na odległość, widzieliśmy się tylko w weekendy i to nie w każdy. Dla takiej miłości mogłem zabić, mogłem sam zginąć. Mogłem porzucić dom, rodzinę, szkołę, by tylko przebywać z ukochaną dzień i noc. Kochałem ją tak bardzo, że grzeszyłem wielokrotnie. Lecz to, co się działo to sprawa między mną a moim Bogiem. Żaden ksiądz przy najszczerszej spowiedzi czy człowiek nie będzie w stanie tego zrozumieć. Ale też to jest mroczna tajemnica. Temat zakazany nawet do rozmów po pijaku. Przez taką miłość o mało nie zdałem do następnej klasy w technikum. Miałem mnóstwo problemów w szkole, byłem w tyle z całym materiałem. Zaniedbałem również swoich przyjaciół. Ona i tylko ona była w mojej głowie.
Gdy zerwaliśmy ze sobą miałem wiele do nadrobienia. W końcu udało się, drugi semestr zacząłem z kopyta. Zdałem prawo jazdy, poprawiłem oceny i przeżyłem swoją niezapomnianą 18-stkę. Zacząłem dalej rozwijać swoją fotograficzną i muzyczną pasję poznając dzięki temu dziesiątki ludzi.
Czy tak wielka miłość może przerodzić się w przekleństwo? Czy można pokochać do tego stopnia, że tą miłością można drugą osobę przeklnąć? Tak bardzo kochałem tylko raz w życiu. I raz w życiu było mi dane przeklnąć miłość swojego życia. To była kara za jej niewierność i zdrady, o których nie wiedziałem przez cały czas trwania naszego związku. Ja rzuciłem klątwę, więc i ja miałem jedynie zdolność do jej zdjęcia. Jestem bardzo mściwy, ale po blisku 10 latach postanowiłem przebaczyć błędy mojej byłej miłości i tym samym wymazać klątwę, jaka na niej ciążyła. Przez ten czas miała kilkunastu, a może i więcej facetów. Nie mogła znaleźć ani szczęścia, ani swojego miejsca. Odkąd wycofałem swój urok w końcu się ustatkowała. Niech żyje w miłości i szczęściu. Niech jej w życiu niczego nie brakuje. Tego jej życzę.
Podsumowując... Kochać trzeba i to z całego serca. Ale kochać to też bardzo trudna umiejętność. Nie można tracić głowy dla osoby, którą kochamy. Należy pamiętać o naszych obowiązkach, zainteresowaniach i znajomych. Ktoś by mógł zapytać "Masz żonę. Nie kochasz jej tak mocno?" Kocham. Ale to jest uczucie z rozsądku. Serce współdziała z rozumem. To uczucie, do którego trzeba dojrzeć, a nawet wycierpieć. Ja przez 4 lata nie mogłem znaleźć miłości, która była mi potrzebna jak tlen do życia. Przygody na jedną noc czy próby friendzone'owania mnie nie satysfakcjonowały. Mogłem żyć w ten sposób jak niektórzy - całą noc szalejemy w łóżku do utraty sił, a po śniadaniu zamiast słodkiego buziaka podajemy sobie ręce na pożegnanie i tyle się widzieli. I tak w kółko z każdą spotkaną dziewczyną na imprezach. Ale nie żyłem tak, bo nie chciałem mimo, że miałem tysiące okazji na przygodny sex. W moim życiu od lat są wyższe wartości. Między innymi przez swoje podejście wycierpiałem wiele przez 4 lata, będąc praktycznie miłosnym ascetą. Później poznałem przyszłą żonę i dałem sobie słowo, że nigdy już nie oszaleję przez miłość. I tak o to skończyliśmy studia, oświadczyłem się, wzieliśmy ślub, znaleźliśmy prace i niedawno kupiliśmy nasze własne mieszkanie. Także kochajmy się, ale z tołkiem i wszystko samo się dobrze ułoży :)
Fot. pixabay