sam już nie wiem co sie dzieję.
w kółko wysłuchuję tego jaki jestem i kim powienienem być.
walcze sam ze sobą i z nimi wszystkimi na raz.
Boje sie w nocy moich łez.
Boje sie poranków sklejonych zaschniętymi skrzepami krwi na pościeli.
Otworzenia oczu i spojżenia w niebo.
Uciekam od ludzi zamykając sie na wszystkie słowa czy uczucia,oddalam sam od siebie
całymi dniami spaceruję w ciszy samotnymi i pustymi drogami
Nocą płaczę na werandzię i szlocham pod kocem.
zamykam sie w łazience i tne ciało.
Dniami przybieram maskę i udaję ze sie uśmiecham.
Pokazuję wszystko z innej strony.
Przestałęm wierzyć w ich słowa i pocieszenia,gdy widzę jak w oczach pusta i rozczarowanie płonie.
Gdy na pytania nie znajduję odpowiedzi.
A słysze o egoistach i samolubstwie.
"Mamo próbuję sie zabić..?!
"Później o tym porozmawiamy.
"cry boy...!
"Nic nie zmieniać tak jak jest jest dobrze"