not me.
/no, moja panno, powiem raz - grzecznie - idź... wypie*dalaj... się uczyć.
tyle się dziś ruszałam, że aż mam dość. trzymam w ustach peta i rozmyślam nad czy zapalić tę cholerną zapałkę czy nie. ugh.
rozmyślam. dlaczego My, dziewczyny, mające po naście lat, pełne energii, życia, radości w sobie..dajemy wciągnąć się w to bagno? i dochodzę do wielu wniosków..zbyt dużo ich. koleżanki, wf, słowa, rodzice, nie lubię tego i tamtego też nie lubię, nuda, poczucie inności, niechęć do wielu spraw, nienawiść siebie, prochy, duperele.. a teraz tak szczerze.. czy naprawdę to wszystko jest potrzebne do bycia szczęśliwym?