Czucie wyższe odważniejsze w słowach. Bardziej, cokolwiek minięte tchnienie. Obraz rozpadającego się oka, nikły w odwiedzinach życia zaspanego. Sen na zdrowie szkarłatna rybko. Biały domek w podniebnych falach.
Wydzieram się krzykiem kochania. MIłość. Kocham piasek między skórą a paznokciem. Lekko, ćpuńsko lekko kurwa.
Płatki za słowem pięknym. Zabiłam człowieka. Dzisaj popołudniu. Przykro mi. Chciałabym przeprosić, ale zabiłam siebie i nie potrafię już mówić. Oh Kochanie. Marzenie zniknęło w dziecięcym ciele. Pora się żegnać.
Pamiętam osocze na dywanie? Drapało powierzchnię sumienia niezbyt delikatnie, ale nie na tle mocno by pozbawić nas nocnej jawy.
Dobra zabawa prz śmierci daje poczucie wolnści nieskażonej ludzką ręką. O pani moja, pozwól raz jeszcze stanąć na parapecie z sercem bijącym w podniebieniu.