11.01.2016
zapach na skórze, męski zapach, Bowie i Queen https://www.youtube.com/watch?v=rY0WxgSXdEE
Styczeń był bardzo nerwowym miesiącem. Trzeba było zakończyć z gracją moją szkolną przygodę i podejść do egzaminu zawodowego. Przyznam szczerze, że zaraz przed wejściem do sali, w której ponoć miałam udowodnić, że umiejętności w zakresie techniki dentystycznej oraz ortodoncji posiadłam i błędów banalnych nie popełniam, moje palce drżały jak - dosłownie mówiąc - u heroinisty na głodzie. Nie należę do osób odpornych na trudne sytuacje.
Obecność, potocznie mówiąc, facetów w kadrze, jest dla mnie kwestią dość problematyczną. Jak wiadomo cechą nadrzędną mężczyzny jest jego męskość. I proszę przez ten zestaw słowny nie wybiegać w realność spodziewanych fizycznych nadprzyjemności, bo dla ścisłości na myśli nie mam przyrodzenia, lecz własnie ten pierwotny honor, siłę i dominację, która powoduje u nas, pań natychmiastowe napięcie nikłych mięśni brzucha oraz wyeksponowanie wszystkich miękkich zaokrągleń napełniając przestrzeń płuc do granic. Na zdjęciach jednak ta cała męskość mimo, że piękna bywa drażniąca, ponieważ o wiele trudniej uchwycić jej barwy, zmiany i detale, w odróżnieniu od potężnego wachlarza kreacji płci pięknej.
Właśnie przez tę niedogodność zwykłam skupiać się na obrazie mężczyzny jako partnera. Nutka miłości na zdjęciu sama budują rolę modeli i pozwala odetchnąć od intensywnego i niszczącego czas relaksu moich szarych komórek myślenia nad tym tematem. Tak właśnie, to lenistwo tłumaczone jak przystało na XXI wiek złotą i kojącą prokrastynacją.
Mimo że sesja z udziałem osób, które darzą się ciepłym uczuciem,
27.05.2016
Etap dwudziesty trzeci.
So you think you can stone me and spit in my eye, so you think can love me and leave me to die. Oh, baby, can't do this to me, baby, just gotta get out just gotta get right outta here. Znaczy to mniej więcej tyle kochanie, że otworzę oczy patrząc się w przepaść przez syntetyczne pachnące rajem słodyczy szklane soczewki. Pod paznokciami poczuję naskórek ciepły, ustami zaś dotknę popiołu z drzewa sandałowego.
Kółeczko krąży, kółeczko.
Życie przewrotne nasze.
Etap dwudziesty trzeci.
Sprowadzając myśli bliżej wyimaginowanej podłogi z solidnego drewna - czas buntu nieletnich dojrzałości swego przekonania szuka. A fakt ten sprowadza się w tym malutkim miejscu we wszechświecie wyłącznie do przeorganizowania tego zalążka mojej życiowej przestrzeni. Żeby słowa nabrały cech efektywności, wytłumaczę się z cwanej tegoż dnia stworzonej kompozycji moich szczerych wyobrażeń, rozdrażnień, miłości i winy.
Poniżej drodzy państwo macie działy zdjęć miesięcy ostatnich, zaś zagłębiając się w lata wcześniejsze zobaczą państwo zapach promieni słońca na roześmianej skórze moich bliskich. Polecam szczególnie skierowanie spojrzenia na stronę prawą, jeżeli mózg mnie nie zmylił (posiadam przykry problem braku szybkiej i instynktownej rejestracji kierunków wschodnio-zachodnich), ułatwi to poruszanie się po zapisach moich myśli i dennych estetycznych oraz mentalnych porażek.
Rozpiętość czasową działalności pod nazwą 'focenie' moja skłonność do zachowań zwykle leczonych farmakologicznie lub psychiatrycznie postanowiła podzielić w sposób chronologiczny poprzez archiwum bloga oraz zdefiniowanie pogrupowań w kategoriach wpisów. Banalna zachowawczość sama rwie opuszki palców do wystukania roczników narodzin cyfrowych obrazów, natomiast wspomniana wyżej perfekcyjna skłonność każe opisać charakter czasu i skrajności pragnień między żebrami.
Od pierwszej fotografii zapisanej cyfrowo, stworzonej zamierzenie, w przekonaniu nawet, iż wykonujemy z dziewczętami pierwsze kroki do uzyskania efektu jak ze stron Vogue'a do początku najcieplejszych dni dwutysięcznego dwunastego roku, w którym to czasie przyszło mi żegnać, jedne z najobrzydliwiej pachnących parterowych toalet liceum, trwał etap herbaciany zimnomelisowy. Zimna herbatka z melisy była moim osobistym triumfem w dziedzinie tworzenia nazw własnych, potocznie uznawanej za wpisywanie niezajętego nicku w tabelkę powyżej hasła pierwszego podczas rejestracji na dwóch uznawanych przeze mnie za skarbnicę powodów do zatrzymań akcji serca ze względów czysto estetycznych jak i emocjonalnych DA oraz fbl. Kolejny okres, którego natchnieniem dla naszego szczęścia była fala beztroski jaka w nas uderzyła usprawiedliwiając alkoholowe tańce nad zielonymi ogniskami, przyniósł ciepło barw zarówno tych letnich jak i koszalińskiej jesieni. Wpływ dwumiesięcznego mieszkania w białych ścianach o białym suficie i nocnych rozmów o białym krześle na tle bieli białej tkaniny i w towarzystwie białego jabłka, był równie piękny, co przygnębiający swą pięknością. Okres ten jest króliczy jak niedawno darowany mi kocyk szaro-biało-króliczany przez osóbkę, której wartość jedną jest z tych, co nieopisana i w snach pozwala śnić te cudowności irracjonalne naszych fantazji - realnie jednak besztane, bo rajske, bo skrywane, jednak jeszcze zbyt niedojrzały i infantylnie dzikim królikiem z aparatem nazwany.
Mimo iż na kolejnym materacu używanym zasypiałam już od września roku kolejnego, to sprecyzowany powrót do pewnych wartości łagodnych i błogich sercu ubogiemu w rozsądek przypisuję początkowi stycznia dwutysięcznego czternastego roku. W momencie tym też poznanie człowieka o łagodnych oczach drażniło zmysły na tyle destrukcyjnie dla spokoju powiek, że dźwięki popłynęły dając dowód szaleństwa nad spełnieniem myśli oczekiwanej. Określiła się zarówno fotografia jako pełnia i równowaga bytu dzikiego królika herbacianego zimnomelisowego jak i dręczące myśli w postaci pamiętnika odczuć - un trouble de la personnalité. Francuski wydał się oczywisty dla enfant terrible, które chodząc w długim czarnym płaszczu wyobrażało sobie chłód marcowej wody na bosych plażach.