Jak to w życiu bywa trzeba zaspokoić swoje pierwszorzędne potrzeby - podstawową jest tak zwane popularnie "sranie". Niektórzy załatwiają te potrzeby na blogach srając w różnoraki sposób ale to temat na później :P. Jako że my tszy pakery i zbrakło dla nas miejsca w kibelku poszliśmy za potrzebą i postawiliśmy na tyłach w ogrodzie luxusowy wychodek :D. Jak widać przygotowaliśmy na wszelki wypadek odprowadzenie powietrza oraz dla wygodny ogrzewanie żeby co nieco nie zmarzło :D. Troszkę niestety nam kibelek nie wyszedł bo druty wrzynały się w dupsko (a dziewczyny narzekały że jeszcze gdzie indziej :D ) także niestety zamiast kibla wyszedł ten oto grill...
Chrzczenie winkiem babuni już było połączone z grillowaniem także jest dobrze :D. Jak dowiadujemy się grill nadal stoi czyli nie jest źle co oznacza że nie jedno grillowanie przed nami :D.
No a na fotce co jest każdy widzi - pierwszy plan My drugi kibelek przeistoczony w grilla a za nami jabłonka (mmm ale pyszne kwaśne jabłka na niej rosły :D ).
Z tego miejsca chcielibyśmy pozdrowić Zgierzanek pięć oraz jakby co komentujących :)