Dziś jest pierwszy marca. Niebo ma kolor jasnego błękitu, a promienie słońca nieśmiało muskają ulice Olsztyna, jakby chciały przypomnieć światu, że zima już ustępuje miejsca wiośnie. Czuję w powietrzu coś magicznego - nie tylko zapowiedź cieplejszych dni, ale też niezwykłą radość, która pulsuje we mnie od samego rana. To wyjątkowy dzień, bo dzisiaj Radek obchodzi urodziny.
Patrzę na niego, kiedy poprawia kołnierz płaszcza i z uśmiechem na ustach podchodzi do mnie. Mój mąż. Moje szczęście. Moja miłość. Człowiek, przy którym wszystko ma sens. W mojej głowie nieustannie przewijają się myśli o tym, jak wielkim darem jest jego obecność w moim życiu. Jesteśmy razem już tyle lat, a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że mam przy sobie kogoś takiego jak on.
Idziemy ramię w ramię przez starówkę, w stronę naszej ulubionej kawiarni. Olsztyn o tej porze roku ma w sobie coś niezwykle romantycznego - brukowane uliczki, kamienice odbijające promienie słońca, ludzie, którzy zwolnili tempo, by chłonąć pierwsze oznaki wiosny. Czuję się częścią tej harmonii, szczęśliwa i spełniona, jakby cały świat sprzyjał mojemu nastrojowi.
Wchodzimy do kawiarni, gdzie zawsze zamawiamy to samo - on swoje ulubione espresso, ja cappuccino z odrobiną cynamonu. Siadamy przy oknie i w milczeniu delektujemy się chwilą. Nie potrzebujemy wielu słów. Wystarczy spojrzenie, delikatne muśnięcie dłoni. To właśnie nasza miłość - cicha, ale pewna, pełna ciepła i obecności.
Obserwuję Radka, jak powoli pije kawę, jak uśmiecha się do mnie tym swoim łagodnym, lekko zawadiackim uśmiechem. Uwielbiam go takiego - spokojnego, szczęśliwego. Czasem łapię się na tym, że chciałabym zatrzymać każdą taką chwilę na zawsze, zamknąć ją w pudełku i otwierać, kiedy tylko zechcę znów poczuć ten nieopisany spokój i miłość.
Po godzinie rozmowy, śmiechu i wspólnych wspomnień wychodzimy z kawiarni i kierujemy się w stronę parku. Świat wokół nas jest jak malowany - drzewa powoli budzą się do życia, a na gałązkach pojawiają się pierwsze pączki. Świeże powietrze napełnia moje płuca, a serce aż podskakuje z radości.
Radek chwyta moją dłoń i splata nasze palce. Uwielbiam ten gest. Jest w nim coś niesamowicie intymnego, coś, co przypomina mi, że jesteśmy jednością. Kiedy patrzę na niego, mam wrażenie, że czas przestaje istnieć. Mimo że znam go na wylot, wciąż odkrywam w nim coś nowego. Z każdym dniem kocham go bardziej, chociaż wydawało mi się to niemożliwe.
Idziemy powoli, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Czasem milczymy, po prostu ciesząc się swoją obecnością. Czuję ciepło jego dłoni, słyszę bicie własnego serca i wiem, że nic więcej nie jest mi potrzebne do szczęścia. Życie jest piękne. Nie, życie z Radkiem jest piękne.
Przechodzimy obok małego stawu, gdzie kaczki pływają leniwie, ciesząc się słońcem. Radek przystaje i przyciąga mnie do siebie, obejmując mnie mocno. Składam głowę na jego ramieniu i zamykam oczy. W jego objęciach czuję się bezpieczna, czuję, że należę dokładnie tu, gdzie jestem.
- Kocham cię - szepczę, nie otwierając oczu.
- Wiem - odpowiada z uśmiechem. - Ale i tak lubię to słyszeć.
Śmieję się cicho i patrzę w jego oczy. To w nich odnajduję cały swój wszechświat. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie - a może nawet we wszechświecie. Mam wszystko, czego kiedykolwiek pragnęłam. Niech ta chwila trwa wiecznie.
Tylko obserwowani przez użytkownika bolimnieniebo
mogą komentować na tym fotoblogu.
4 dni temu
4 dni temu
4 dni temu
4 dni temu
4 dni temu
4 dni temu
5 dni temu
5 dni temu
Wszystkie wpisy