photoblog.pl
Załóż konto

Wrażliwość jest jak otwarte okno 

To jest moje pierwsze Boże Narodzenie z Radkiem. Już od pierwszej chwili, gdy tylko otworzyłam oczy, poczułam się jak najszczęśliwsza osoba we wszechświecie. Nie tylko dlatego, że wokół mnie rozbrzmiewała cudowna magia świąt, ale przede wszystkim dlatego, że byłam z nim, moim ukochanym Radkiem. Nie ma nic piękniejszego niż budzić się w ramionach osoby, którą kocham całym sercem.

 

Leżał obok mnie, oddychając miarowo, a ja mogłam przyglądać się jego twarzy. Promienie porannego słońca leniwie wpadały przez zasłony, muskając jego policzki. Wyglądał tak spokojnie, tak cudownie... Chciałam zapamiętać każdy szczegół tej chwili, zatrzymać ją na zawsze w swoim sercu. Ostrożnie wysunęłam się spod ciepłej kołdry i poszłam do kuchni, by przygotować nam śniadanie.

 

Zapach kawy i świątecznych przypraw szybko wypełnił mieszkanie. Uwielbiam ten czas, gdy wszystko dookoła wydaje się być przepełnione miłością i ciepłem. Choinka, którą razem ubieraliśmy wczoraj wieczorem, migotała setkami kolorowych lampek. W tle cicho grały kolędy, a ja czułam, jak szczęście wypełnia mnie od stóp do głów. Nie potrzebowałam niczego więcej.

 

Kiedy Radek wszedł do kuchni, uśmiech rozjaśnił jego twarz. Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.

 

- Wesołych Świąt, kochanie - wyszeptał, a ja poczułam się jeszcze bardziej rozpromieniona. Jak to możliwe, że los obdarzył mnie tak ogromnym szczęściem? Jak to się stało, że znalazłam miłość swojego życia i mogę z nią dzielić każdy dzień? Te święta były dla mnie niczym cud, choć w głębi duszy wiedziałam, że cud ten wydarza się każdego dnia, odkąd Radek jest obok mnie.

 

Po śniadaniu razem ubieraliśmy się cieplej i wyszliśmy na spacer. Śnieg skrzypiał pod naszymi stopami, a drzewa otulone były białym puchem. Powietrze było rześkie, ale nie przeszkadzało mi to wcale. Wręcz przeciwnie, czułam się tak żywa, tak pełna energii! Trzymałam Radka za rękę i patrzyłam na niego z zachwytem. On uśmiechał się do mnie, jakby doskonale wiedział, co czuję. Jakby sam czuł to samo. Może i rzeczywiście tak było?

 

W drodze powrotnej wstąpiliśmy na gorącą czekoladę do małej, przytulnej kawiarni. Siedzieliśmy przy oknie, obserwując przechodniów i śmiejąc się jak dzieci. To właśnie było piękne - że mogłam być sobą przy Radku, że czułam się swobodnie, kochana i rozumiana. Każdy gest, każde spojrzenie, każde słowo sprawiało, że moje serce rosło z radości. Nie istniało dla mnie nic poza tą chwilą, poza tymi Świętami, poza miłością, która wypełniała mnie całkowicie.

 

Wieczorem, gdy usiedliśmy przy wigilijnym stole, czułam się tak wzruszona, że niemal łzy napłynęły mi do oczu. Było idealnie. Blask świec, ciepło bijące z kominka, zapach potraw, a przede wszystkim - on. Mój Radek. Wziął mnie za rękę i ścisnął ją lekko, jakby chciał mi powiedzieć: "Jestem tutaj. Zawsze będę".

 

I ja też będę. Bo nigdy nie byłam bardziej pewna niczego w życiu niż tego, że to właśnie z nim chcę spędzić każde kolejne Boże Narodzenie. I każdy inny dzień.

Dodane 6 dni temu , exif
53
Info

Tylko obserwowani przez użytkownika bolimnieniebo
mogą komentować na tym fotoblogu.