13 stycznia 2024
Czasami zastanawiam się, czy można uchwycić szczęście w jednej chwili. Takiej, którą dałoby się zamknąć w bursztynie wspomnień, aby zawsze błyszczała złocistym światłem, kiedy wracam do niej myślami. Dzisiaj jest jeden z takich dni. Siedzę w mojej ulubionej kawiarni, otulona aromatem świeżo mielonej kawy i cynamonowych wypieków. Słońce leniwie przesącza się przez duże okna, malując na podłodze miękkie plamy światła. Jest sobotnie popołudnie, a ja mam wszystko, czego mi potrzeba.
Mój stolik, jak zawsze, czeka na mnie przy oknie. Drewno, lekko podniszczone, pamięta wielu gości - rozmowy zakochanych, milczenie samotników, śmiech przyjaciół. Lubię siadać właśnie tutaj, blisko szyb, skąd mogę obserwować uliczny zgiełk, nie będąc jego częścią. Ludzie przechodzą obok, każdy zanurzony we własnych myślach i sprawach, a ja czuję się jak widz w teatrze codzienności.
Dzisiaj czuję, że świat jest dla mnie łaskawy. Wszystko wokół ma swój idealny rytm - cichy szum rozmów w tle, stukot filiżanek, delikatne nuty jazzowej muzyki sączącej się z głośników. Czuję wdzięczność za to, że mogę tu być. Za to, że mogę oddychać, patrzeć, czuć. Czasami zapominamy, jak wielkim darem jest życie. Ja nie chcę zapominać.
Zamówiłam swoją ulubioną kawę - latte z odrobiną waniliowego syropu. Kelnerka uśmiechnęła się do mnie, kiedy przynosiła filiżankę. Znam ją już od dłuższego czasu - ma na imię Natalia i zawsze wiąże włosy w wysoki kucyk. Jest uprzejma i ciepła, ale czasami widzę w jej oczach zmęczenie. Chciałabym zapytać, jak minął jej dzień, ale nie chcę być nachalna. Może następnym razem. Może czasem wystarczy uśmiech, mały gest, by komuś poprawić humor.
Mam wrażenie, że moje życie w końcu jest na właściwym torze. Długo do tego dochodziłam, ale teraz mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Codziennie uczę się cieszyć drobiazgami - ciepłem kubka w dłoniach, smakiem pierwszego łyka kawy, dźwiękiem deszczu uderzającego o parapet. Wiem, że są ludzie, którzy szukają szczęścia w wielkich rzeczach - sukcesach, podróżach, pieniądzach - ale ja wierzę, że ono tkwi w małych momentach. W tym, co codzienne i pozornie zwyczajne.
Czuję w sobie tak wiele dobra, że chciałabym się nim dzielić. Każdy człowiek powinien doświadczyć ciepła i życzliwości. Może to banalne, ale marzę, żeby świat był lepszy. Żeby ludzie częściej się do siebie uśmiechali, żeby przestali się spieszyć i zaczęli dostrzegać piękno wokół. Czasem myślę, że wystarczyłoby tak niewiele - uprzejme słowo, dobre spojrzenie, podanie komuś ręki w trudnym momencie. A jednak w pośpiechu codzienności tak często o tym zapominamy.
Patrzę przez okno i dostrzegam starszego pana, który próbuje zebrać rozsypane monety. Bez zastanowienia wstaję od stolika i wychodzę na zewnątrz, żeby mu pomóc. Dziękuję, moja droga - mówi z ciepłym uśmiechem, kiedy oddaję mu ostatni grosik. Czuję, jak moje serce rośnie. Nie zrobiłam nic wielkiego, ale może dla niego to miało znaczenie.
Wracam do kawiarni, do mojej latte, która już lekko wystygła. Ale to nic. Nadal smakuje cudownie. Czuję, że ten dzień, ta chwila, zostanie we mnie na długo. Wiem, że jeszcze wiele razy tu wrócę - do mojego stolika, do zapachu kawy i cynamonu, do tych momentów, kiedy wszystko jest dokładnie takie, jakie powinno być.
Bo czy szczęście nie tkwi właśnie w tym?
Tylko obserwowani przez użytkownika bolimnieniebo
mogą komentować na tym fotoblogu.
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
1 MARCA 2025
1 MARCA 2025
Wszystkie wpisy