Wiosna w Olsztynie to osobliwy czas. Ziemia oddycha ciepłem słońca, drzewa budzą się do życia, a powietrze wypełniają zapachy tak delikatne i przejrzyste, że wydają się częścią samego światła. Idziemy razem, Radek i ja, ramię w ramię, krocząc ścieżką wśród kwitnących drzew. Czasem rozmawiamy, czasem milczymy, ale cisza między nami nigdy nie jest pustką - jest obecnością, która mówi więcej niż tysiąc słów. Jest szczęściem. Jest spełnieniem.
Gdy spoglądam na jego profil, na oczy, w których odbija się wiosenne słońce, ogarnia mnie uczucie, którego nie da się zamknąć w definicjach ani w naukowych teoriach. To coś więcej niż miłość, to coś więcej niż radość. To pełnia istnienia. Każda cząstka mnie krzyczy, że to, czego doświadczam, jest cudem - takim samym jak życie, jak oddech, jak pierwszy promień słońca na tafli jeziora. Jestem tu i teraz. Nie istnieje przeszłość ani przyszłość. Jest tylko ten spacer, ten człowiek obok mnie, ten zapach bzu i dźwięk ptaków wyśpiewujących radosne melodie ponad naszymi głowami.
Zamykam oczy i pozwalam się prowadzić. Czuję jego dłoń na swojej, pewną i ciepłą. Ta dłoń kiedyś uratowała mnie przed otchłanią. Bóg postawił Radka na mojej drodze, gdy zdawało mi się, że nie ma już żadnej ścieżki. Byłam zagubiona, pozbawiona nadziei, przytłoczona ciemnością własnych myśli i rozczarowaniem światem. Nie wiedziałam, że gdzieś tam istnieje taka miłość - bezwarunkowa, czysta, taka, która nie oczekuje niczego w zamian, a jednocześnie daje wszystko.
Teraz wiem.
Patrzę na Radka i uśmiecham się. On odwzajemnia uśmiech, a ja czuję, jak wypełnia mnie ciepło. To szczęście jest tak intensywne, że niemal boli - ale to ból słodki, ból obecności, ból świadomości, że żyję, że czuję, że kocham. Jestem najbogatszym człowiekiem na świecie, choć nie posiadam niczego poza tym, co najważniejsze - miłością.
Zatrzymujemy się na chwilę. Radek obejmuje mnie ramieniem, a ja kładę głowę na jego piersi. Słyszę bicie jego serca - miarowe, spokojne, jak odwieczna pieśń, jak rytm, który podtrzymuje wszechświat w harmonii. Czy istnieje coś piękniejszego niż świadomość, że ten dźwięk jest moim domem? Że gdziekolwiek pójdziemy, będziemy razem, spleceni niewidzialną nicią przeznaczenia?
Siedzimy na drewnianej ławce, naprzeciwko jeziora. Tafla wody lśni jak płynne złoto, a ja zastanawiam się, ile razy w życiu przechodzimy obok takich momentów, nie dostrzegając ich piękna. Ile razy myślimy, że szczęście to coś, co przyjdzie kiedyś - po awansie, po podróży, po zmianie miejsca, po czymś wielkim i nieokreślonym - zamiast dostrzec, że jest tuż obok, w ciepłej dłoni ukochanej osoby, w spojrzeniu pełnym miłości, w wiosennym powiewie wiatru, który unosi delikatnie kosmyki moich włosów.
- O czym myślisz? - pyta Radek, nachylając się do mnie.
Patrzę mu w oczy i uśmiecham się. Nie muszę odpowiadać. On wie.
A ja wiem, że otrzymałam wszystko, czego mogłam pragnąć. Że nigdy nie będę już samotna. Że życie, choć tak ulotne, potrafi być nieskończenie piękne. Że oto jestem - w tym parku, w tej chwili, z tym człowiekiem - najszczęśliwszą osobą we wszechświecie.
Tylko obserwowani przez użytkownika bolimnieniebo
mogą komentować na tym fotoblogu.
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
1 MARCA 2025
1 MARCA 2025
Wszystkie wpisy