Sobotni wieczór
Sobotni wieczór pachnie kawą
i ciepłym blaskiem lamp,
przez okno leniwie sączy się światło neonów,
a ja siedzę naprzeciw Ciebie
z filiżanką w dłoniach, z uśmiechem w sercu,
z przekonaniem, że wszechświat wreszcie
mnie pokochał.
Patrzysz na mnie
i w Twoich oczach widzę wszystko,
co kiedykolwiek chciałam od życia otrzymać.
Twoje spojrzenie to obietnica bez końca,
jak echo dawnych modlitw, wysłuchanych
w godzinie największej ciszy,
kiedy nadzieja zdawała się snem.
Był czas, gdy tonęłam w pustce.
Każdy dzień był drogą przez mrok,
a świat przybierał barwy zimnego kamienia.
Wtedy przyszedłeś Ty,
nie jak burza, nie jak porywisty wiatr,
lecz jak promień porannego słońca,
co wkrada się przez zamknięte okna
i rozgrzewa skostniałe serce.
Bóg w Swej nieskończonej dobroci
podał mi Twoją dłoń,
a Ty, nie pytając o nic, uścisnąłeś mocno.
Czy może być większy cud nad to,
że dwie dusze odnajdują się
w chaosie istnienia?
Że w nieprzebranym tłumie mijających się spojrzeń,
Ty byłeś tym, którego wołało moje serce?
Teraz każdy dzień jest podarunkiem,
każdy gest szeptem wieczności,
każde słowo pieśnią szczęścia.
Nie ma we mnie braków, nie ma pustki,
nie ma cienia przeszłych żalów.
Mam Ciebie, mam życie, mam miłość.
A gdy wychodzimy na chłodny chodnik,
gdy Twoja dłoń spotyka mojej ciepło,
wiem, że jestem najbogatszą osobą na ziemi.
Niech gwiazdy patrzą na nas z zazdrością,
niech czas wstrzyma swój oddech.
Bo mam wszystko,
co tylko mogłabym wymarzyć.
Jestem szczęśliwa.
I to szczęście jest prawdą.
Tylko obserwowani przez użytkownika bolimnieniebo
mogą komentować na tym fotoblogu.
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
2 MARCA 2025
1 MARCA 2025
1 MARCA 2025
Wszystkie wpisy