Jeszcze niedawno wierzyłam, że wszystko co w danym momencie idzie po mojej myśli
nie ma prawa się zniszczyć. A tu niespodzianka ! Ludzie z dnia na dzień się zmieniają,
a razem z nimi nieraz zmienia się wszystko inne. Myślałam, że na to, co ze mną
związane mam znaczy wpływ. Jak się okazuje są sprawy, które mają tylko jedno wyjście,
takie, o którym nie mogę w żaden sposób decydować.
Nie chcę odbierać nikomu szczęścia, nie mam zamiaru nic niszczyć. To co było pozostaje
w mojej pamięci, mimo że najlepszym wyjściem byłoby zapomnienie. Na dzień dzisiejszy
przepełnia mnie nienawiść, a myśl o przeszłości daje we znaki moją naiwność.
Dopatrując się pozytywów w sytuacjach, którym jest już za późno zapobiec wyszukuję się
jednego, ale potężnego - już nigdy więcej nie popełnię takich błędów, jakie dokonałam jakiś
czas temu.
Jaki jest morał ? Pieprze to wszystko, nie zamartwiam
się przeszłością. Nie cofnę tego co było, pozostaje mi
po prostu cieszyć się tym, co właśnie mam. ; )