Król słońca vel pan przewodnik rasista.
Przez całe życie zastanawiałam się czemu na święta trzeba jeśc. Logicznie rzecz ujmując powinniśmy poświęcic się modlitwie i zadumie nad cudem jaki się zdarzył - wszystko jedno czy chodzi o Boże Narodzenie czy Wielkanoc.
Niby tego typu elementy w tradycji się znajdują - niedziela palmowa, święconki. Jednak to wszystko znika pod stosem babek, serników, czekoladowych królików i marcepanowych jajek.
Zresztą nawet te nieliczne elementy kościelne stały się jedynie okazją do pokazania, kto będzie miał w koszyku więcej, albo większą palmę i czy na pewno sąsiadka widziała, że więcej wody święconej spadło na NASZ koszyczek, a nie na jej.
Patrzę na to wszystko ze stanowiska zupełnie z boku - nie jestem katoliczką, ani polska świąteczna tradycja nigdy jakoś specjalnie w moim domu nie gościła. I... Zastanawia mnie ile osób tak naprawdę pamieta o co w tych świętach chodzi. Ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i tym podobne historie. Bo jedynym elementem, który może ewentualnie o tym przypomniec to "Zmartwychwstanie", który co roku leci na TVNie o 7 rano. Tak, żeby przypadkiem, ktoś nie zobaczył. O tym, że w świętach chodzi o coś więcej niż o jedzenie, dowiedziałam się kiedy poszłam do szkoły. Aczkolwiek siostra też szybko temat zakończyła i przeszła do tradycyjnych wielkanocnych potraw.
Drugą ulubioną czynnością związaną ze świętami jest w naszym kraju sprzątanie. "Świąteczne porządki" weszły już do mowy powszedniej. A to z kolei jest element, który możemy zakwalifikowac do kategorii "jak łatwo i ekspresowo skłócic rodzinę". Tak jakby trochę mniej błyszczący widelec lub niewytrzepany dywan (choc na codzień nikomu to nie przeszkadza), mogły doprowadzic do tego, że papież odwoła w tym roku Wielkanoc. Skutkiem tego zamiast świątecznej, rodzinnej atmosfery, mamy fochy, łzy, wrzaski i trzaskanie drzwiami.
Dawniej mnie to po prostu śmieszyło. Teraz, powoli zaczyna wkurzac.
Dziękuję mojej rodzinie za to, że jestem poza tym wszystkim, nie muszę trzepac dywanu, ani faszerowac miliona jajek miliardem farszy (farszów?).
Gdyby zapytac Polaków o ich pierwsze skojarzenie z Wielkanocą, to chyba trzeba by się mocno naszukac kogoś, kto odpowie "zmartwychwstanie", "Jezus" czy cokolwiek w tym stylu. Zapewne królowac będą jajka, mazurki, pisanki, babki drożdżowe, albo sprzątanie.
W gruncie rzeczy w polskiej kulturze słowo "tradycja" moglibyśmy spokojnie ustanowic synonimem słowa "jedzenie".