"Biorę tylko białe i brązowe ciuchy. Jadę na wycieczkę - tam się nie myśli."
Będę tęsknic za moimi włosami. Przywiązałam się do nich mimo wszystko.
A na zdjęciu Luksemburg i maskowanie nieprzespanej nocy okularami,
Wieża Eiffla - zdobyta. Zamki nad Loarą - znienawidzone. Gorączka, niezbędna w moim wypadku na każdym wyjeździe - była, a jakże. Innymi słowy - misja zakończona.
Wracam z Paryża absolutnie zakochana w tym mieście. Jeśli kiedykolwiek miałabym mieszkac za granicą - to właśnie tam. Nawet slumsy mają w sobie coś co sprawia, że nie chce się stamtąd wyjśc. Nawet jeśli wypełnione są arabami krzyczącymi do mnie, żebym została ich żoną.
Chyba się starzeję. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zachwycę się czymś do tego stopnia i nie będę chciała wracac. I bynajmniej nie będzie to związane z morzem i 30 stopniami.
Nawet koniecznośc picia kawy na stacjach benzynowych i z saszetek, nie powstrzyma mnie przed spędzeniem tam następnego tygodnia, co zrobię przy najbliższej okazji.
Pomimo dwudniowego odsypiania wciąż nie myślę do końca trzeźwo, więc będzie krótko i treściwie.
Z Francji wracam z:
- uszkodzoną nogą
- popsutymi okularami
- 425 zdjęciami, z których do użytku nadaje się 5
- ciastkami
- milionem naleśników w brzuchu
- pomysłem na biznes
- 935837587 ulotek
- ilością pamiątek równą 0
- zapasem kofeiny we krwi na najbliższe 2 miesiące
- nieodpartą potrzebą powrotu
A teraz idę nacieszyc się Krakowem. Bo to jedno jedyne miejsce w Polsce, które z Paryżem może konkurowac. Stwórzmy Wolne Miasto Kraków i będę dumna z tego, że mieszkam w takim a nie innym pańśtwie.