Kraków 2010
Do tej pory nie mogę ogarnąć tego wszystkiego, co się wydarzyło...
Naprawdę ciężko jest się zebrać po powrocie.
Oddałabym wiele, żeby wrócić tam z tymi wszystkimi ludźmi chociażby zaraz...
Zapamiętam:
- burzę, podczas której padały namioty
- BŁOTO! <3
- samodzielnie przygotowywane obiady (mm paluszki rybne ;D)
- Tusk w naszym gnieździe! (co widać doskonale na zdjęciu ;) )
- noc z klapą od toi toi'a <333
- kółka dwa przed łódzkim i nie tylko tam ;D
- poranne apele 'twarzą w kierunku słońca'
- poranna gimnastyka ;P
- KORONOWO ZBIÓRKA!!!!!!!!! 1, 2, 3... !!
- płatki z zimnym mlekiem w roli głównej na śniadaniach
- przejazd pociągiem + 1,5h opóźnienia...
- błoto i trawa zamiast kółek od walizki
- brak ciepłej wody w prysznicach
- 8 stopni 'ciepła'?! w nocy :D
- utknięcie w WINDZIE :D
- prawie codzienne wizyty w muzeum im. Ronalda (Donalda ;p) Mc'Donalda :D
- prąd w namiocie
- koncert na Starym Rynku w Krakowie - nie wiem.. ciągle mam wrażenie, że na początku stokrotki był fałsz... :|
- wspaniałe koncerty, min. Akurat <3, Dom o Zielonych Progach <3, Perły i Łotry, EKT Gdynia, Wołosatki...
- tradycyjne brawa po wyjściu z toi toi'a

- zajęcia ze śpiewu <3 'stworzono je..' :D
- DAWAJ NA RING!!
- przyśpiewki typu 'jedzie...' :D
- Szwedzi to krezjole
- wieczny bałagan w namiocie
- poza tym, jestem METALEM

Jeju, no nie mogę, wspomnienia są jak żywe, po powrocie spałam od 15 do 9 dziś rano i byłam zdumiona, że nie jestem w namiocie. 
Kocham harcerstwo, to zdecydowanie mój styl życia.
Na koniec pozdrowienia dla całej koronowskiej ekipy zlotowej, części Tucholi oraz naszego całego gniazda kuj-pom (no może oprócz Arbuza :D)
To jak, robimy kolejny zlot za rok? :)