Dziś lekko słodko i historyjkowo :))
Kochała deszcz. Kiedy tylko, zobaczyła, że za oknem mży, siadała niezdarnie na parapecie, zwijając się w kłębek jak kilkuletnie dziecko. Nasłuchiwała odgłosu kropel, uderzających o szybę. Wierzyła, że każde z uderzeń ma jakiś magiczny przekaz. Chce jej coś powiedzieć. Coś uświadomić. Tak jak ludzie. Jednak, ani deszczu ani ludzi nie była w stanie, zrozumieć. Czasami słowa, nie są w stanie opisać tego, co tak naprawdę pragniemy powiedzieć. Nawet te najpiękniejsze, nie potrafią opisać tego, co dzieje się w nas samych, a czym chcielibyśmy się podzielić.
Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. Jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. Podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. Wziął ją na ręce. Niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. Ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. Wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
Mam ochotę wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, kiedy wpadasz do mnie i zaczynam analizować naszą relację. Mijamy się pochłaniając się nawzajem wzorkiem. Stając przed sobą, odwracamy spojrzenia kiedy tylko się spotkają. Nie rozmawiamy ze sobą. Wymieniamy się tylko porozumiewawczymi sygnałami. Dotykamy się z każdą nadającą się okazją, tylko po to, aby poczuć siebie nawzajem. Żadne z nas nie chce przyznać się, że nam zależy. Wiesz co jest najzabawniejsze? Że oboje doskonale wiemy, jak cholernie siebie pragniemy. Wiesz co jest najgorsze? Że czas, kiedy moglibyśmy być nawzajem szczęśliwy marnujemy na jakieś tanie gierki ze strachu przed upokorzeniem.
"I tylko w Twoje oczy spojrzę... Tę jedną prawdę będę chciała znać(...). Nie chcę żałować żadnych chwil. Chociaż wiem, że nie było kolorowo. Nie chcę zostawić żadnych łez. Chociaż wiem, że czasem bolało..."
Było jakoś koło 21. Wracałam zmęczona treningiem. Nagle usłyszałam wyłaniającą się z torby melodyjkę - zawsze dzwoniłeś, gdy wiedziałeś, że mam przechodzić przez ten ciemny park. Czułam się wtedy bezpieczniej. Rozmawialiśmy, gdy nagle zobaczyłam grupę kolesi stojących przy ławce. Powiedziałam Ci o tym. Wiedziałam, że szykują się kłopoty - kazałeś mi grać na czas i rozłączyłeś się. Zdziwiona szłam z trzęsącymi się nogami przed siebie. Typki zaczęli się do mnie rzucać. Próbowałam załagodzić sytuację , ale na marne. Zabrali mi torbę. Nagle zobaczyłam jak w ich stronę biegnie grupa kolesi - to byli Jego kumple. Kojarzyłam ich. W pięć minut swoje rzeczy miałam spowrotem. Spytali, czy nic mi nie jest i zaprowadzili do domu. Byłam w szoku , non stop pytając : " ale jak, skąd ? ". Wkońcu jeden z nich spojrzał na mnie mówiąc: " masz tak zajebistego chłopaka, że dba o Ciebie nawet z odległości. Doceń to ". Uśmiechnęłam się tylko pod nosem, a w oku zakręciła mi się łza ;*
Kłócili się, było ich słychać w całym bloku. Nie byli parą. Uderzyła go w ramię, tak mocno, że aż się cofnął, ale odzyskał równowagę i podszedł bliżej niej. Cholerne 1,80 cm krzyczało coś do niej powodując, że wściekłość wciąż rosła. Odwróciła się łapiąc za włosy 'Czy Ty w ogóle siebie słyszysz?! Nawet nie jesteśmy parą, a robisz mi afery o jakiegoś gościa ze szkoły! Ogarnij się w końcu!' Zabrakło jej tchu. Wyprostował się, ścisnął dłonie w pięści i czekał. 'I co? Mam Cię może jeszcze przeprosić?!' Podparła się pod boki. Widziała jego żyły na szyi, słyszała, jak głośno oddycha, a jego oczy zdawały się mówić, że ma ochotę coś rozjebać. Jednak on odwrócił się na pięcie i skierował ku drzwiom pokoju. Był już w kuchni, kiedy krzyknęła najgłośniej, jak mogła "Kocham Cię! No kocham Cię, do jasnej cholery!' Wrócił się. Spojrzała na niego przepraszającymi oczyma. 'Kocham, no.' Szepnęła bardziej do siebie. Podszedł do niej i z całej siły przytulił do piersi.
Znajdź chłopaka, który będzie Ci mówił, że jesteś piękna zamiast zajebista. Który zadzwoni do Ciebie zaraz po tym jak odłożysz od niego słuchawkę. Który nie zaśnie tylko dlatego, żeby patrzeć jak spisz. Który chce Cię pokazać całemu światu, który trzyma Twoją rękę przed swoimi przyjaciółmi. Który myśli, że jesteś zarówno piękna bez makijażu. Który nie może odejść wiedząc, że jesteś na Niego zła. Który nie potrafi zasnąć bez Twego głosu, który będzie ostatnim jakim usłyszy. Tego, który bez przerwy przypominał Ci jak bardzo mu na Tobie zależy i jaki jest szczęśliwy, że ma Ciebie.
[...] po raz pierwszy od wielu miesięcy ktoś patrzył na nią nie jak na przedmiot, nie jak na piękną kobietę, lecz w sposób nieuchwytny, jakby przenikał na wskroś jej duszę, jej strach, jej kruchość, jej niezdolność do walki ze światem, nad którym pozornie dominowała, choć tak naprawdę niczego o nim nie wiedziała.