Nie mam ochoty sie rozpisywać,wogóle to na nic nie mam ochoty może na troche snu...potem butelkę rumu i znów troche snu i tak aż mi się znudzi i będę miał chęci do życia...tylko jest jeden mały problem trzeba mieć jeszcze za co sie napić a barek w domu świeci pustkami tak jak moje kieszenie no ale cóż trzeba żyć z całych sił i uśmiechać sie do ludzi tak żeby nie widzieli co sie z nami dzieje nieprawdaż?
Zostawiam ten marny tekst który napisałęm niegdyś pod wpływem chwili
Nicość otacza mnie,pustka wszystkędzie dookoła
Nie mogę znalezc kogos, kto wypełnić ją zdoła
Błądze sam po duchowym pustkowiu tego świata.
Nie potrafie odnaleść przyjaciela lub choćby kata
Ile jeszcze minie chwil? Ile jeszcze przemierze mil
Zanim spotkam ideał swój, co unicestwi samotności znój?
Wypełni pustke, którą jest moje głebokie serce i dusza
Ubarwi mój szary swiat, w którym każdy kolor się wykrusza.
Wtłoczy w me wnętrze radość i pogodę ducha
Podniesie mnie z ziemi i mych trosk wysłucha
Ciekawe czy istnieje jakiś wyznaczony przez los czas?
Czy wybije godzina na zegarze i spotkam jedną z was?
Piękna byłaby to chwila, w której ona by się pojawiła
Wypalone w węgiel czarne myśli swym blaskiem rozjaśniła
Lecz niestety nie nastal jeszcze ten upragniony dzień
W którym wyśniłby się mój jedyny, najpiękniejszy sen
W ktorym z piany moich głębokich jak ocean marzeń
Afrodyta wyłoniłaby się zmieniając sens wszystkich zdarzeń...