piękności w zajączkowskiej puszczy sarenkowej
chyba właśnie zamarzły mi dłonie, aucz
moje zwierzę nie chce się oźrebić, a moja siła persfazji jest poniżej przeciętnej. nie pomogło też chodzenie doogrodzeniaidostajni, ona wcale nie chce mieć małego, różowego kucyka.
temperatura to już chyba z 34, ups. mam postanowienia, co za postęp, ja planuję! od kilku dni piszę, filozofia, polski, media media media, historia. piję za dużo kawy. wracając do postanowień, postanowiłam skończyć z konformizmem i uległością, powiedzieć nie, raz na zawsze.
chyba wystarczy mi już przyjaciół. chyba wystarczy mi już wolnego. chyba czas wrócić do smierdzącego mickiewicza (który się w grobie przewraca, jak na to patrzy, tak tak), pochodzić po naćpanych korytarzach, ponarzekać i pójść na espańol zrobić plakat "no estar un idealo bla bla bla"
darlings chyba jeszcze śpią, a ja miałam potrzebę coś głupiego napisać.
wróćcie (wanted!!!): 30 stopni, woda, rybki, świerzy sok pomarańczowy z okrągłymi kostkami lodu i kręconą słomką, trochę piasku & palm trees
so sick and tired of people
so sick and tired of being here