wpadłam w jakiegoś strasznego dołka. nic mi się ale to nic nie chce. mam zjebane humorki. raz się śmieję, a w domu płacze jak nigdy. nie wiem co się dzieje. nie ma z kim pogadać, nie ma z kim wyjść, no super. jest mi jakoś dziwnie ciężko ze wszystkim. wszystko mnie wkurwia. przepraszam niektórych jak byłam niemiła. nie moja wina. ale to nie zmienia faktu, że jestem potrzebna tylko wtedy kiedy coś chcecie;) no ale spoko już, staram sie zrozumieć.
cieszyłam się ze wszystkiego jak dziecko, dzisiaj czuję się jak kobieta popadnięta w depresję.