Wiecie, nie spodziwałam się, że można się tak ''przejechać'' na bliskich sobie ludziach. Ale przyzywyczaiłam się, że nie na wszystkich można polegać. Czasami po prostu trzeba udawać, że nic się nie wie, że nic się nie słyszało. Tak poniekąd jest lepiej, chyba. Ale boli fakt, że osoba, którą uważałeś za najlepszą przyjaciółkę okzała się taka jak inni, szukająca pretekstu, żeby obgadać. A potem udawać, że wszystko jest ok. Ale postanowiłam i ja udawać, po co mi kolejne konflikty? ''Żyj chwilą, ciesz się drobiazgami.'' - mój przyjaciel filozof ;P. Ale podobają mi się te słowa. Kto wie, może i uda mi się postępować według nich? W każdym bądź razie, mówię Wam cześć.
''mówienie do siebie samej jest uważane za objaw szaleństwa,
tymczasem umiejętność słuchania własnych słów stanowi wyznacznik życia w zgodzie z samym sobą.''