O mój boże.
Znowu tu jestem.
A nie miałam mieć już tego za sobą?
3 miesiące. 3 kilo.
57 na wadze. Czasem 56, nie wiem czemu ważyć. Już nie muszę schudnąć niecałych 10 kilo. Muszę schudnąć ponad 10 kilo.
Muszę ważyć 45.
Prawie, prawie mam nadwagę. Dobiję do 58 i mój świat runie.
Myślałam, że z rzyganiem dałam sobie spokój, dzisiaj i przedwczoraj udowodniłam sobie, że nie. A waga wciąż rośnie.
Niemal się ucieszyłam, gdy zoaczyłam 56 kilo na wadze. Jeszcze niedawno byłoby to tragedią. Chore, nie?
Chcę schudnąć. Chciałam schudnąć na wakcje, przytyłam.
NIE RADZĘ SOBIĘ.
Chce ważyć mniej, mniej, mniej, chcę wyglądać inaczej, a wciąż zepsuję coś. W rok wrócę do starej wagi? Boże, proszę, nie. Muszę skończyż z rzyganie, znowu, muszę przestać, muszę zacząć dietę na poważnie... Muszę, muszę, muszę...