Takie tam zdjęcie z torów, czytajcie notkę ;)
Denerwują mnie ludzie, którzy kiedyś byli nam bliscy i nagle kiedy stali się "sławni" zapomnieli o nas i o całym świecie, stacili swoje dawne ciepło i błyszczą w necie, myślą, że na fajną mordke albo drogie ciuchy coś uzyskają. Nie widzą świata poza własnym nosem. Stali się żałośni i chyba nie widzą, że ich "FAME" to tylko fajna okładka, nic interesującego w środku. Oni prędzej czy później utracą własną wartość... Nie mówię tu o wszystkich "gwiazdkach internetu", bo niektórzy są naprawdę zajebistymi osobowościami i nie dali sobie nasrać w czachę i za to szacunek. Sądzę, że wielu z nas może zauwazyć na przykładzie własnych przyjaciół, jak w ciągu krótkiego czasu zmienili się, swój stosunek do nas, stosunek do całego świata, tylo przez to, że ich nazwiska są często wyklikiwane na klawiaturze.
Może z początku są fajni, ale później stają się coraz nudniejsi, coraz bardziej żałośni, co raz bardziej utarci. Aż w końcu z tych wszystkich ludzi robi się jedna zlepka klonów, wszyscy posługują się tym samym językiem, stylem bycia, zachowaniem, wszystkim! Rozpoznawalność, powoli wypłukuje z nich uczucia, ale to tak tylko powierzchownie. Stają się odporniejsi, ale tak na prawdę w środu wiele rzeczy ich dotyka i boli.
Ciekawi mnie tylko jak będzie wyglądała ich mina, kiedy ta ich internetowa gwiazdka, nie wiedząc dlaczego nagle zgaśnie i gdy się obejrzą okaże się, że nie ma przy nich nikogo ze starych znajomych...