Coś zawsze czai się w zakamarkach naszej duszy.
Nie umiemy powiedzieć tak naprawdę co to jest.
Głos skazujący nas na samotność we własnym wnętrzu.
Jakbyś był zamknięty w małym i ciasnym pokoju, i nikogo nie chciał do niego wpuścić a zarazem chciał pokazać ten tajemniczy świat swoich obaw, dziwnych fantazji, chorych myśli, przykrych doświadczeń komuś kto dostrzeże również piękno tego popieprzonego czegoś co jest w Tobie.
Kiedy znajdziesz osobę, która tak to postrzega to masz ochotę tam z nią siedzieć i siedzieć. Zignorować wszystko co jest dookoła. Realne życie, prawdziwe problemy, ludzi, to co za oknem. Masz chęć tkwić w swoim wyimaginowanym świecie - gdzie nie masz tak naprawdę już pewności czy wszystko co widzisz/wydaje Ci się ,że widzisz jest prawdziwe. Chcesz żyć w tej niepewności i wciąż poszukiwać nowych doświadczeń. Ale z kimś zawsze jest łatwiej i przyjemniej. Przenosisz się do innego świata. Tego , w którym czujesz się bezpiecznie. Może to i pozorne. Ale niestety w naszym społeczeństwie,w naszym państwie nie możemy czuć się bezpieczni. Dlatego szukamy w głowie ucieczki. Szukamy sposobów by od tego wszystkiego uciec i się uwolnić.
Ile razy człowiek zadaje sobie dzienie pytanie - co dalej?
Zbyt często. Z drugiej strony życie z dnia na dzień również wydaje się być bez sensu i wartości. Najlepiej mieć plan... nie zbyt sztywny plan na życie.
Codziennie marzę żeby uciec....ale do cholery właściwie od czego ja chcę uciekać?
Mam przyjaciół, rodzinę - na pewno nie od nich. Od zakłamanych mord? Najpewniej, ale przecież jak ucieknę od jednych ,to zaraz pojawią się inne. Skośnookie,czarne,blade,niebieskookie,zielonookie... Ludzie są różni a mimo wszystko pod pewnymi względami bardzo podobni.
Zatem gdzie uciekać? Do środka siebie, do samotności, która sprawia,że jest całkiem nieźle jak się w ten sposób na to patrzy.Przynajmniej w takich chwilach można poczuć uderzające do głowy szczęście. Szczęście ogłupiające do tego stopnia,że wielką rozkoszą jest myślenie. Myślenie o całym swoim życiu i obserwowanie go oraz ocenianie z nieco innej perspektywy.
Chcę się zamknąć w pokoju z pianinem, piękną tapetą, obrazami, zasłonami do samj ziemi. I niech przyjdzie lęk. I odrobina szczęścia. Jedno nigdy nie istnieje bez drugiego...