Lęki, lęki, lęki i fobie,,
Coś co nas otacza...
Czasem chwyta za gardło i nie chce puścić.
Dusi nas.
Po chwili dopada panika i uczucie obcości..
Alienacja od własnego ciała i myśli...
Przeraża każdy ruch, każdy oddech, każda myśl..
I żałujesz że nie ma jej obok.
Ale gdzieś w sobie też wiesz,że samotność powinna pomóc.
Panikujesz, dusisz się we własnych uczuciach..
W nocy jednak zaczynasz myśleć, że znasz sposób na te lęki.
Chyba serio je znasz.
Przyjmujesz lek w postaci ulgi..
Jest lepiej?
Jest.
I już wiesz,że to jest metoda.
w sumie przecież przez tyle czau działała.
Jest naturalna i prawdziwa.
Zdjemuje Ci pewien ciężar z umysłu.
I zapewnia chwilę szczęścia,
możesz ją powtórzyć.
I wtedy wraca świadomość,że możesz mówic co Cię gryzie i gnębi.
Lęk znika.
Czy to rzeczywiście jest takie proste?