Zawsze kiedy nachodzi wena, jest ona niestety bardzo ulotna.
Przed chwilą widziałam w głowie wszystkie słowa które chcę tu umieścić,
jednak gdy jak zawsze zrobiłam czarną kawę i usiadłam...pustka.
Stwierdziłam, że pora dać się ponieść słowom.
Siedzisz w pokoju i patrzysz przed siebie..
Co widzisz?
Czu uczucia da się ujrzeć?
Jeśli masz dobre leki - na pewno.
Siedzisz i widzisz to...
widzisz jakąś tęsknotę.
Ciężko Ci się samej przed sobą do tego przyznać, ale widzisz... coraz wyraźniej.
Zasłuchujesz się w dźwiękach codzienności łapiąc oddech między kolejnymi słowami, które wciąż powtarzasz na głos by nie zapomnieć ich zapisać.
Jest coś dziwnego co Was łączy...nie umiesz nawet tego zdefiniować. Nie ma słowa, którym można by było opisać porozumienie które bardzo szybko udało się nawiązać między dwoma umysłami.
Lubię je. Coraz bardziej.
Ale coraz bardziej sama siebie przerażam.
Sny o gwałceniu dla pieniędzy masy gnijących trupów..
Strzelanie do pająków z cyrkla z kolegą z pracy.
Po chwili obserwowanie zmieniającej sie pory dnia na plaży, która zmieniła się w ciągu paru sekund,
a noc gwiezdzista zasłania niebo niczym kotara w teatrze.
Potem zrywa się sztorm i trzeba uciekać. Fala jest ogromna.
Wiesz,że nie uciekniesz.
Czym była ta fala?