Tak sobie czytam moje stare zapiski i zaczynam się zastanawiać...
Czy to było prawdziwe, czy to zwyczajny chaos młodości połączony z rozpaczą i lękiem przed samodzielnością...
Sama nie wiem które z dwóch.
Może i to było prawdziwe...
jedno wiem na pewno,
zmieniłam się o 175 stopni.
Nie o 180. Coś pozostało w mojej głowie dokładnie takie samo jak zapamiętał to mój dziennik.
Jednak porażki i ból emocjonalny uczą odporności.
A gdy spotykasz na swojej drodze osobę która składa Cię do kupy i prawi mądrości a Ty wiesz, że ma rację - jest o wiele łatwiej.
Nie ukrywam, że kiedyś myślałam że ta osoba odegra nieco większą rolę w przedstawieniu pt" moje życie",
ale może i dobrze, że pokazała mi jak można zostać dobrym reżyserem.
Myślę,że będę za to wdzięczna do końca spektaklu.
Chyba że sama odkryję inne sposoby na świetną sztukę.
A przecież człowiek najlepiej uczy się na własnych doświadczeniach.
Budzę się każdego dnia bardziej zmotywowana i zdeterminowana.
Wiem, że czasem dopada on...leń.
Ale na niego też mam niezawodny ( jak narazie ) sposób.
I cieszę się że żyję. Czym by było życie bez przyjaciół?
Z nich tym bardziej się cieszę.
A wiem kogo mogę tak nazwać. Wiem kto mnie nie zawiedzie i kogo nie zawiodę ja.
Warci są wszystkich diamentów i złota tego świata.
Wsadzcie sobie w dupę te skarby. Te są nie do kupienia.
A teraz zdaję sobie sprawę, że przecież nie pracuję na noc, więc pora się wyłączyć i odpocząć.