6 dzień walki o każdy kęs...
w głowie siedzi tylko myśl - jak już i tak wróciłaś do tego mentalnego sajgonu z jedzeniem...nie jedz...
ale wtedy pojawia się ból...osłabienie i mdłości które nie chcą minąć...kawa leje się litrami..
walczę...by zrobić to normalniej niż zwykle..
chociaż wiem, że to po prostu powolna droga w dół...
Dłuższa...ale i tak się tam znajdę..