Właśnie straciłam wszelka nadzieję, że naszą historię będą kończyc słowa ,,i żyli długo i szczęśliwie''. Nigdy w to nie wierzyłam ale miałam nadzieję, że chociaż ,,i żyli razem''. Teraz wszystko legło w gruzach! Moja jedyna nadzieja została rozdeptana jak winogrona mające stac się winem. Ale nie rozpłakałam się, jestem silna i dumna, że nie uroniłam ani jednej łzy ale czy to znaczy, że się tym nie przejełam?
Poczułam się jak mała afrykańska dziewczynka, której zabrano ostnią kroplę wody potrzebną do przeżycia. Patrząc na to co z niego zostało czyłam jak moje serce wysycha z braku nadzieji, wiary i miłości. Nosiłam te cnoty zamknięte w nim bo bałam się, że gdy je do sibie dopuściczę to mogę zrobic coś głupiego. W momencie kiedy zobaczyłam jak sie rozpada te uczucia wróciły do mnie i wtedy zrozumiałam. Wszystko w mojej głowie krzyczało ON CIĘ NIE KOCHA I TO SIĘ NIGDY NIE ZMIENI ! NIE MA JUŻ DLA WAS NADZIEJI ! NAWET TY W TO NIE WIERZYSZ!