Trzynastoletni Tomek spacerował plażą razem ze swą matką.
W pewnej chwili zapytał:
- Mamo, jak można zatrzymać przyjaciela, kiedy w końcu uda się go zdobyć?
Matka zastanowiła się przez chwilę, potem schyliła się i wzięła dwie garście piasku.
Uniosła obie ręce do góry; zacisnęła mocno jedną dłoń: piasek uciekał jej między palcami i im bardziej ściskała pięść, tym szybciej wysypywał się piasek.
Druga dłoń była otwarta: został na niej cały piasek.
Tomek patrzył zdziwiony, potem zawołał:
- Rozumiem!
Przyjaciel jest moim zaspokojonym pragnieniem.
Jest polem, które obsiewam z miłością i z którego zbieram z modlitwą dziękczynną.
On moją mocą i schronieniem, odczuwając głód uciekam się do niego i szukam go, by zaznać ukojenia. Gdy on się zwierza, otwieram przed nim swoją duszę.
Kiedy on milczy, moje serce nie przestaje go słuchać, ponieważ w przyjaźni każda myśl, pragnienie, nadzieja budzi się w ciszy, a jest dzielona w radości.
A kiedy żegnam przyjaciela, nie smucę się ponieważ jego nieobecność pozwoli mi dostrzec to, co najbardziej w nim kocham.
Przyjaźń nie jest niczym innym, jak wzajemnym odkrywaniem skarbów ducha, dzielmy między siebie radość, przyjazne uśmiechy i gesty dobroci, ponieważ w ożywczej rosie małych rzeczy serce odkrywa swój poranek i doznaje umocnienia...
Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać. Zadzwoń do mnie...
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą...
Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić...
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą...
Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać. Zadzwoń do mnie....
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho...
Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze...
Przybiegnij do mnie bardzo szybko. Mogę Cię wtedy potrzebować...
Wykreślić ze świata przyjaźń... to jakby zagasić słońce na niebie, gdyż niczym lepszym ani piękniejszym nie obdarzyli nas bogowie...