PODWÓJNIE
Notka 1
Notkę tę pisałam na zwykłej kartce w piątek z braku możliwości pisania jej na kompie.
OTCHŁAŃ
Czuję potrzebę wyrzucenia emocji, ale nie potrafię ich nazwać w sensowny spójny sposób. Czuję się w tym momencie koszmarnie. Jakbym wpadła w jakąś otchłań obijając się o każdą napotkaną przeszkodę (rzecz, kamień, gałąź, drzewo, słup, krawężnik, skałę, czy cokolwiek innego). Moje ciało, mięśnie drżą. Łzy ciekną ciurkiem. Krew płynie z niesłychaną prędkością, a kości przeszywa na wylot dziwny ból. Ogólnie czuję strach. Popadam w panikę, paranoję, jakiś obłęd.
Jeszcze przed momentem chciałam napisać dlaczego tak jest, ale boję się, boję się nawet tego. Myśli kłębią mi się w głowie, a organizm kompletnie mnie nie słucha... Jestem w zawieszeniu. Egzystuję w tym momencie. Nie!! Ja żyję!! Żyję i targają mną pieprzone emocje.
Pieprzone życie, pieprzona starość!! Próbuję przejść do sedna i nie umiem. W głowie nie układają mi się sensowne zdania. Jak zacząć, jak opisać przyczynę mego samopoczucia??
Mój tato jest chory. Bardzo chory. Rozmawiałam z nim i ledwo co łapał oddech. Jadę dziś do Niego. Mój Tata ma 8 cm guza na płucu. We wtorek idzie do szpitala. Chca operować. Boję się, że coś pójdzie nie tak, że serce nie wytrzyma narkozy.
Boję się jechać....
Drżę ... Nie mam siły pisać...
Notka 2
Dzisiejsza.
SZPITAL
Moje przypuszczenia się sprawdziły. Ojciec jest faktycznie chory. Poważnie chory. Nie mogę ogarnąć dlaczego? Przypuszczenia z gruźlicą zostały wyeliminowane, ale wolałabym, żeby miał gruźlicę, aniżeli nowotwór!!
Dwie noce które spędziłam w Sobótce były najgorsze jakie mogą być, zwłaszcza widok Taty, który nocą łapał powietrze jak ryba, dusił się i spał na siedząco z poduszką na stole...
Idę do sis na noc, odstresować się, pośmiać, pogadać... Takk... Tego w tym momencie potrzebuję...