PUSTKA I WCIĄŻ PUSTKA
Uwielbiam to zdjęcie.
Ciągle wspominam Tatę. Myślę o dniu pogrzebu. Wyglądał jakby spał. Tak spokojnie. Opuchlizna z ręki i nóg mu zeszła, twarz była gładka, miała spokojny wyraz, a na ustach delikatny uśmiech...
Z dnia na dzień jestem spokojniejsza, wyciszyłam się... Po części zamykam w "żółwiej skorupie" z myślami o Tacie. Wciąż czuję tą cholerną pustkę i smutek.. Nie potrafię się przyzwyczaić, że Go już nie ma. Nie ziemsko tęsknię za Nim... Chciałabym znów wskoczyć Mu na kolana, przytulić się, porozmawiać. Straciłam nie tylko Tatusia. Straciłam Przyjaciela, który zawsze mądrze doradzał, podał rękę po porażce i podniósł.... Martwił się, opiekował, troszczył...
Boję się, że pewnego dnia zapomnę jak wyglądał, zapomnę Jego głosu, a nie chcę! Szukam wspomnień, czasami na siłę, szukam Go w każdym miejscu...
Ile ja bym oddała za jeszcze jeden dzień spędzony z Nim!!
Tak strasznie Go KOCHAM!!
TĘSKNIĘ!! ;(