Jutro się okaże wszystko. Data jest ustalona. Pozostaje jedynie czekać.
Za dużo myśli przez to. Przez jedną rozmowę ostatnio postanowiłem odkopać coś ciekawego do poczytania.
Dawno tego nie miałem w rękach. Prawie zapomniałem co tam można znaleźć i przeczytać. Za każdym razem, gdy to czytam zaczynam na nowo to interpretować zastanawiać się nad sytuacjami. To pisał inny człowiek, jednak wspomnienia są wspólne. Czytając to, czuje się jakbym oglądał jakiś film, lub śnił. Nie wiem jak to nazwać.
Tym razem odkryłem tam pewne wskazówki jak znaleźć inne informacje. Nagle pojawiają się nowe fakty - mogę uzupełnić te wszystkie historie. Część z nich zmieniła swój charakter.
Pozostałe nadal śmieszą, bawią, smucą, dziwią, poruszają, lub przerażają.
Tak wiele się zmieniło i tak wiele jeszcze trzeba zmienić.
Czasami zastanawia mnie czy dobrze zrobiłem pozwalając to komuś przeczytać. Do dziś tak naprawdę nie wiem jak to wyglądało z tej drugiej perspektywy. Ciekaw jestem - historia byłaby uzupełniona.
Dobrze, że pozostają nam chociaż wspomnienia.
Te dobre, czy te złe - nie ważne, bo i tak ciesze się, że je mam.
Moja dziewczyna lubi się śmiać, że ma nieślubne dziecko z Hajerem w postaci młodego Żmijki ( rzecz jasna nie zamierzam adoptować tego zaskrońca ).
Ja w zasadzie też mam jedno takie. Co zabawne, oba "dzieciaki" mają coś wspólnego ze sobą - Obaj dostali rodziców pod mostem. A jacy rodzice, takie też i są później dzieci. Na szczęście w obu przypadkach z wyglądu Rodzice nie mają nic wspólnego z ich "pociechami".
No dobra, lubię nawet to adoptowane dziecko mojej lubej i Hajera, głupie to i pocieszne i piwa można się z nim napić - w końcu to też członek "Rodziny". Matematyczne skłonności i wrodzony brak cech humanisty ma pewnie po matce, a po Hajerze? Może wspólne hobby? Ciężko mi powiedzieć.
A co do tego mojego, to w ramach zabawy kupię w piątek jakieś farby i zrobię sobie wycieczkę. Edek, to takie kolorowe dziecko z dziwnym zacieszem - to po matce, ale jednak jest trochę taki z niego sztywniak, to po ojcu ma. "Chodzi jakby mu ktoś wsadził kij od miotły w dupę..." - Tak mi się przypomniał teraz ten tekst na mój temat. Bodajże Ryby, czy Krukova. Nie pamiętam.
Faktycznie czasami zdażało mi się coś mądrze napisać w ten mój specyficzny sposób.
Najbardziej mnie jednak cieszy, że udało mi się to kiedyś skończyć pisać - Zamknąć jako całość ostatnim wpisem: 22.V.13 r. "Pomiędzy". Pod nim znajduje się jeszcze data: 8.VI.13 r. - pod nią pozostały i pozostaną już same puste strony. Spodobało mi się to.
Te daty zamykają wszystko co zaczęło się dziać od momentu, gdy zobaczyłem te kasetę z występu mojej kuzynki na 11 listopada 2007 roku, oraz gdy pierwszy raz wszedłem na kółko teatralne i zaciąłem się śpiewając ciągle: "Helikopter mam w rowerze", zabawne, ale to właśnie te debilne słowa zapoczątkowały wszystko, nigdy tego nie zapomnę.
A teraz wracam do oczekiwania na jutro. Mam nadzieje, że nie rozpadnie się to wszystko tak jak na zdjęciu. Jak chodzi właśnie o to zdjęcie, to pamiętam, że ten syf zrobiłem, bo coś wtedy zgubiłem. Teraz też mam wrażenie, że coś zgubiłem, szykuje się bałagan.
Inni zdjęcia: Modlitwa jozefwielkiDaisy tezawszezle:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Środa chasienkaWielki Czwartek patrusiagd