ohayo~
jak zwykle, Stefełe znowu nie było w szkole.
ja zła. :D
nie ma to jak całkowite odcięcie od świata, z zabranym normalnym telefonem, bez ładowarki do jedynego działającego, bez kluczy do domu, siedząc 24/7 za zamkniętymi drzwiami.
zajekurwabiście.
dostałam propozycję otrzymania darmowego biletu na Judas Priest.
od typa, któremu ewidentnie nie jestem obojętna.
fajnie, że to działa tylko w jedną stronę.
zgadzać się?
pomóżcie ktoś. :C
piątek, 3.02.3012.
nocowanie u Marie, wszyscy prawie najebawszy, życiowe rozkminy w kiblu.
sobota, 4.02.2012.
party hard u Ramona, DOSŁOWNIE WSZYSCY POZALICZALI ZGONA [erm, wybacz tatku], rozkminy w kiblu z Lesiakiem i Ciechomem ZAWSZE KURWA SPOKO.
niedziela, 5.02.2012.
posiadówa w rocku, Stefełe po raz pierwszy od 54 godzin wróciła do domu.
jednocześnie najlepszy i najgorszy weekend mojego życia.
ale mimo wszystko Wam dziękuję.
dzisiejszy dzień również zaliczam do rozkmin życiowych.
temat przewodni: CZY JA KIEDYKOLWIEK WRÓCĘ DO SZKOŁY?
odpowiedź brzmi: pewnie nie. przydałoby się, ale z mojej strony tylko brak chęci i zaangażowania w to, co powinno być zrobione.
i tu nie chodzi tylko o szkołe, tylko praktycznie o wszystko.
nienawidzę życia.
jest złe.
i brzydkie.
foch.
jedyną pozytywną rzeczą jest to, że w końcu ogarnęłam wydatki na koncerty w tym roku.
Sonisphere - 210 zł
Ur[s]ynalia - 70 zł
Metalfest - 130 zł
Gunsi - 100 zł
Progresje, Fonobary, Luxembourgi - około 150 zł
b-e-a-uuuuuuuutiful.
dużo tego, jakby nie paczeć.
aśrozpisałę, sayo~
They can't stop us
Let 'em try
For heavy metal
We will die!