Ehm coś długo ..oj bardzo długo mnie nie było..
ale postanowiłam znowu cos napisać, wstawić fotkę..
Ostatnio zauważyłam iż od martwienia się i rozmyślania, cały czas chodzę z ta samą miną..zmarszczone czoło i brwi, wzrok wpatrzony w jakiś martwy punkt i zaciśnięe usta..
Tą maskę przełamię czasami jakiś gwałtowny wybuch śmiechu (zawdzieczam to Klaudi ;) ale zazwyczaj brzmi to w jak histeryczny chichot rodem z horrorów ..?
A myślałm że to się zmieni po testach, że będzie juz lajtowo i w ogóle..a tu d.u.p.a.
Oczywiście już nawet po teście z matmy poczulam ulge i swego rodzaju euforię ale poźniej.. ;/
Bylam pewna że na testach poszło mi calkiem dobrze ale oczywiście w szkole zaczęli rozprwaiać na temat poprawnych odpowiedzi i o tym jak komu poszło..k.u.r.w.a...co mnie to obchodzi ;/ grunt że to juz za nami..a w czerwcu sie okazę co i jak, bo beda wyniki.
No ale mniejsza z testami. Gonią mnie i są coraz bliżej..terminy składania podań do szkół. A temat wyboru którejś kończy sie zawszę jakąś kłotnią albo tym że jestem wściekła ..objętnie z kim na ten temat rozmawiam.
Bo ja tak naprwadę nie wiem czego chcę, gdzie chce ...wiem tylko jedno, aby w mojej nowej klasie było jak najmniej znajomych (oczywiście bez urazy dla tych któryh znam
ale w Śwdniku to raczej niemożliwe..więc pozostaje Lublin - czytaj dojazdy, marnowanie czasu i pieniędzy itp.-
A do tego dochodzi jeszcze parę innych problemów o których wspominac nie będę...
Jeeejuu ja się poprostu do życia nie nadaję.. nie umiem żyć. bo jest zbyt skomplikowane.tak jak matematyka.
A korepetycji z życia jak narazie nikt nie udziela..no chyba że Bóg, ale on ma ważniejsze sprawy.
Kurcze ciekawa jestem jak we wrześniu sobie przeczytam ta nokę ..jak już będzie po wszystkim pewnie sie będe śmiać..;) [mam taka nadzieję]