Dzis dziwaczna pogoda. Doris i magdy konie na karuzeli lazily. Mlody na padoku. A ja zrobilam swoim mesz i pojezdzilam gniadego. Coraz jest lepszy. Kon, ktory bal sie czlowieka i nie umial nawet galopowac a skoki to nie szanujacy dragow. a teraz ladnie wolno galopuje nie boi sie az tak czlowieka (przynajmniej mnie i ludzi z ziemi). zaczyna myslec na skoku i szanowac dragi. I to praca niecale dwa miesiace z nim, a juz widac duze postepy. Jeszcze musi byc bardziej gietki (bo to duzy klocu jest i dlugi jak tranwaj) i potem nauka lotnych i jak jego wlasciciel zafunduje mu starty boks i transport na zawody to moge jechac.