KOMUNIA MOJEJ CHRZEŚNIACZKI

to będzie dziwny wpis,

musze to napisać, musze to z siebie wyrzucić- tak bardzo jestem wściekła! Tak bardzo bezradna

Ona zabrała mi wszystko!

Przyczepiła się 12 lat temu, od tamtego czasu jest ze mną, we mnie, jest już ponad mną!

Zmieniła moje życie, oczerniła je. Zniszczyła mnie.

totalnie

nie mówiąc o zdrowiu,

urodzie,

włosach,

zębach,

radości życia...

Zabrała mi wszystko... pewność siebie, poczucie jakiejkolwiek wartości własnej osoby. 

Jak pijawka przyssała się i z roku na roku zabierała część mnie. 

Teraz ogarnęła już całą mnie.

A moja złość, płacz już nic nie pomoże. Skutki są nieodwracalne.

Jakie to straszne, nienawidzieć samego siebie, czuć obrzydzenie, a widok własnej osoby w lustrze wywołuje natychmiastowy płacz... ryk, krzyk- "przecież to nie JA!!!to nie możliwe... - coś Ty ze mną zrobiła, Ty Szmato! "

kiedyś miałam nawet troche cycka, pupy.zabrała mi wszystko...

i wcale to nie jest tak, jak wielu się wydaje, że mi się to podoba, że czuje się wielka, gruba! gówno prawda!

bo wbrew pozorom, ja to widzę, czuję- nienawidzę. jednak jej moc, moja bezradnosc, moze tez juz brak siły i motywacji spowodowały,że ona wygrała, wygrywa ze mną...

gdzie moja VICTORIA=zwyciesto?

wola walki? ambicje? plany? marzenia?

obawiam się,że pogodziłam się z życiową porażką.

Największą przegraną w życiu.

Przegrałam...

straciłam największą wartość swojego życia-zdrowie.

ech, mogłabym jeszcze dużo napisać, wkoncu zdecydowałam się gdzieś to z siebie wyrzucić. może i pb nie jest odpowiednim miejscem, mam to gdzieś. ważne,że troszkę mi ulżyło.

ok.,wystarczy