Mam już nawiasem mówiąc dość życia wśród tego buractwa i prostactwa. Pewnie ktoś napisze nie podoba się
to wypier*alaj, łatwo się mówi, narazie musze wytrzymać chodź rok, ale czy naprawdę w Polsce poza dużymi miastami,
musi być dosłownie mówiąc średniowiecze, no w XXI wieku ludzie mają już chyba tv, radia, gazety czytają..
ale nie wszystko musi ich dziwić i potrafią wyśmiać nawet 50 latka za to, że idzie z psem na smyczy no bo pies
to musi być przy budzie.. No i obgadywanie jak kto się do KK ubrał w niedzielę jakby to znaczenie miało.
A jak się widzi ciemnoskórego to o tym trzeba 3 lata rozprawiać bo to sensacja że ja pie*dole.
Czasem jednak wątpie w ewoluce jaką kolwiek tutaj. Często jestem wk*rwiona tak jak właśnie teraz i mam ochotę
wy*ebać każdemu bi*łasowi co się spojży w moją stronę z głupim uśmieszkiem.. Czasem już człowiekowi ręce opadają.
Dość ma tego wszystkiego, tak ciężko żyć własnym życiem? Ciężko być życzliwym do innych?
Ciężko szanować drugiego człowieka?