Pierwsza jazda w siodle z kłusami i zagalopowaniami. Koń długo pod jeźdżcem nie pracował,więc byliśmy wobec niej wyrozumiali i ostrożni. Darek wsiadł pierwszy,by w razie,gdy uzna,że ma taką potrzebę,wybrykała się pod nim. ;) Nic takiego sie nie stało,za to było poniesienie. ;) Ja pierwszego dnia wsiadłam tylko na chwilę na stęp i kłus. Potrzebowałam czasu,by znów poczuć sie pewnie na koniu i wyzbyć się lęku przed upadkiem,a przynajmniej zapanować nad nim. Jak się kilka dni później okazało,najbardziej pomogły mi w tym właśnie upadki! :) A były już dwa,na szczęście niegroźne. ;)
Tylko obserwowani przez użytkownika blackpearl13
mogą komentować na tym fotoblogu.