Dużo by pisać, więcej by mówić - w piątek było epicko. To tak jakby w życiu brakowało mi tego, by ktoś zmielił mnie w młynie <3
Uwielbiam, gdy przeżywając pewne chwile, wiem, że będę do nich wracać już do końca życia.
Moje kolana też. I ręce. I obojczyk. I plecy... I dziękuję, że twarz została oszczędzona.
Byle do następnego piątku. Byle móc chodzić, poruszać się.
Tymczasem w głowie przezywam wciąż to, co było.