6 dni, 6 dni.
Wesoły dzień, odczuwałam taki zapał do czegokolwiek, że ostatecznie wyszłam z łóżka o 17. Taki właśnie wesoły dzień.
Zaczynam w siebie wątpić! A to bardzo niedobrze, bo wówczas jestem zdolna spieprzyć wszystko. I dobrze było w chwili niepotrzebnych rozmyślań pogadać z Podolską, w sumie mogłaby mieszkać ze mną już, a nie za parę miesięcy. Coraz poważniej rozważam wycieczkę do chojnowa.
Chciałabym mieć już coś za sobą, czegoś nie wiedzieć, umieć coś zrobić i nie tęsknić tak za kimś.