Na powyższym zdjęciu to chyba planowałam zaraz iść spać.
Tak czy inaczej, co za prawie pracowity dzień! mam wrażenie, że nie zrobiłam nic, ALE. Zajęcia odhaczone, walka z nałogiem trwa, porysowałam sekund pięć, a więc zostało tylko sprzątnąć ten burdel w którym żyję, napić się kawy i ewentualnie pouczyć. Ewentualnie na pewno pouczyć, bo czasu coraz mniej (chociaż nie wiem w zasadzie ile, najlepiej kazać czekać studentom na termin egzaminu do ostatniej chwili), jednakże z tą nauką to ostatnio u mnie kiepsko. Niby motywacja się pojawia, ale ostatecznie znika wraz z pierwszą stroną notatek. Muszę znaleźć SPOSÓB ZAJEBISTY, aby uczyć się szybko, krótko i wartościowo. Da się? Musi.
najgorsze jest to, że zawsze w okolicach moich obowiązków pojawia się chęć rysowania. No cóż, trzeba dbać o własne pasje.
I je rozwijać. Zawsze.