Weszłam z zamiarem skasowania bloga, a tymczasem dodaje kolejny wpis
Moje życie w tak krótkim czasie potrafiło się tak drastycznie zmienić, że aż nie mogę w to uwierzyć. Czytając poprzednie wpisy nieco się pośmiałam, ogarnęła mnie nostalgia, zaliczyłam parę facepalmów a przede wszystkim doszłam do pewnych wniosków.
Po 1 teraz zauważyłam, że tak na prawdę zaczęłam żyć po zakończeniu związku z Piotrem, który był już 100% toksycznym związkiem. No ok, nie teraz to zauważyłam, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego jak to wyglądało. Skończyło się: dom i zamartwianie się o Piotra-dom Piotra-dom-szkoła-dom Piotra-dom i tak dalej... Było ciężko na początku, ale Piotr mi ułatwił wytrwanie w moim postanowieniu. Zaczęłam życ Zaczęłam się spotykać ze znajomymi i poznawać nowych ludzi, wyjechałam do Warszawy i zaraz po tym do Zakopanego, później Nowy Targ i ogólnie zaczęłam podróżować gdy tylko miałam okazję i fonanse mi pozwalały. Nawet samotne wypady cieszą, bo pozwalają odpocząć. Zaczęłam się śmiać i dobrze bawić, po prostu korzystam z życia. Robię to, co chcę, choć w sumie ogranicza mnie wciąż nieco zdanie bliskich mi osób...
Po 2 nauczyłam się paru rzeczy, popełniałam błedy, których bym nie mogła popełnić będąc z nim, ale wyciągnęłam z tego wnioski i nauczyłam się pewnych rzeczy. Nauczyłam się czego mam nie robić. Krótki romans z D. nauczył mnie, żeby nie dawać z siebie wszystkiego, jeśli druga osoba nie daje w zasadzie nic. Związek z Rafałem, choć krótki nauczył mnie, by nie ulegać emocjom, nauczył mnie pewności siebie i muszę przyznać, dość sporo mu zawdzięczam. Później przerwa, odrobina samotności, która też mnie nauczyła sporo. Cieszę się jednak, że ten rozdział zamknęłam i jestem teraz z mojm Kochaniem I mam na prawdę wielkie szczęście, myślałam, że tacy mężczyźni są na wyginięciu
Prawdziwy rycerz, przynajmniej póki co